Wyłapywanie błędów typograficznych wykracza nie tylko poza standardowe obowiązki kontroli plików produkcyjnych w drukarni, ale w pewnych przypadkach może być odbierane przez klienta jako wtrącanie się w nie swoje sprawy. Postanowiłem więc wykorzystać tę platformę, by wylać swoje żale i dokonać przeglądu najczęściej spotykanych błędów składu w pracach przeznaczonych do druku.
Czy to właściwe?
Temat jest o tyle delikatny, że im bardziej zagłębiamy się w obszar tzw. sztuki, tym trudniej jest jednoznacznie określić granicę między błędem a zamysłem artystycznym. Historia typografii, jak każda historia ludzkich działań, uczy pokory, ponieważ pojęcia prawdy i piękna zmieniają się nawet na przestrzeni jednego pokolenia.
Jednak pewne zasady wydają się być stosunkowo stałe. W końcu, w celu uhonorowania pewnej garstki niekwestionowanych autorytetów w typografii, opieram się na ich dorobku, gdyby zabrakło mi pewności co do własnych odczuć. Nie mam najmniejszych wątpliwości, od którego błędu rozpocząć moje wyliczenia.
Podwójne wyróżnienie
Według definicji słownikowej, akapit to podstawowy sposób dzielenia tekstu na mniejsze fragmenty w celu zwiększenia jego czytelności. Ta czytelność jest osiągana poprzez wcięcia i odstępy międzyakapitowe, a także (w przypadku lidów czy tytułów) przez zmianę rodzaju i wielkości czcionki.
Częstym błędem typograficznym jest jednoczesne używanie dwóch sposobów wyróżniania akapitów. Brakiem elegancji lub typograficzną niegrzecznością wobec czytelnika jest również nieużywanie żadnego z nich.
Teoretycznie oczywista sprawa, w praktyce budzi pewne kontrowersje i opory wśród niektórych redaktorów technicznych.
Skoro zadaniem wcięcia akapitowego jest odróżnienie kolejnego akapitu od poprzedniego, nie ma potrzeby stosowania wcięcia dla pierwszego akapitu ani dla akapitu następującego po tytule rozdziału czy śródtytule.
Pierwszy akapit wyróżnia się samym faktem bycia pierwszym, a śródtytuły (będące specyficznymi typami akapitów) wyróżniamy zazwyczaj zmianą rodzaju i wielkości czcionki, często także dodatkowym światłem międzywierszowym. Dodawanie do tego wcięcia akapitowego jest zbędne.
Wcięć akapitowych nie stosujemy także dla tytułów i śródtytułów, zarówno tych justowanych do lewego, jak i centrowanych.
Wreszcie, nie wcinamy akapitu, w którym zastosowaliśmy inicjał.
Szerokość wcięcia
Szerokość, a może raczej głębokość wcięcia akapitowego, jest wypadkową wielkości użytej czcionki i szerokości składu. Zazwyczaj wynosi od 1 do 1,5 firetu.
Istotne jest, aby wcięcie akapitowe miało jednakową wartość dla kroju pisma o tej samej wysokości, więc stosowanie spacji miękkich i tabulatorów nie jest tutaj dobrym pomysłem.
Odstępy międzyakapitowe
Najmniej eleganckim sposobem wyróżniania akapitów jest stosowanie odstępu międzyakapitowego, często w postaci jednego, pustego wiersza. Nagminnie używane jest to w tekstach webowych, gdzie wiele typograficznych grzeszków uchodzi płazem. W tekstach drukowanych wygląda to jako tako jedynie przy składzie w chorągiewkę. W pozostałych przypadkach pachnie amatorszczyzną.
Kiedy decydujemy się jednak na zastosowanie odstępu międzyakapitowego, nie używajmy już wcięcia akapitowego.
Początek i koniec
Niezależnie od tego, jak zaczyna się nasz akapit, ważne jest, aby nie był to ostatni wiersz w łamie, bo wtedy wygląda jak sierota w tłumie albo jak szewc w poniedziałek.
Norma mówi o dwóch wierszach, ale ja skłaniam się ku trzem, które powinny pozostać na końcu łamu. Oczywiście, tyczy się to jedynie akapitów minimum pięciowierszowych, bo w przeciwnym wypadku wpadniemy w inny błąd typograficzny znany jako wdowa lub bękart. Ta rodzinna konotacja dotyczy sytuacji, kiedy ostatni wiersz akapitu jest pierwszym wierszem na stronie.
Kiedy nie ma innego wyjścia, można pójść na kompromis z szewcem lub sierotą, ale nigdy z wdową lub bękartem.
Tako rzecze Tschichold
Duże zdziwienie wywołała u mnie typografia „Nowej Typografii” Jana Tschicholda wydana w 2011 roku, ale złożona na podstawie faksymile berlińskiego wydania z 1928 roku. Książka autorstwa guru typografii tamtych czasów, do dziś przywoływanego przez wielu jako autorytet, jest złożona bez wcięć akapitowych. W treści dzieła nie znalazłem uzasadnienia wyboru takiej maniery, a szacunek dla autora i świadomość znikomości mojej wiedzy nakazują mi wstrzymanie się od oceny.
Tym niemniej w codziennej lekturze tekst ciągły bez wcięć akapitowych jest dla mnie mało czytelny, a komfort jego percepcji przypomina podróż w sezonie letnim drugą klasą PKP na trasie Katowice – Szczecin.